Marian Szpakowski
Kompozycja 05.09–26.09.2020
Mieszkanie i pracownia Mariana Szpakowskiego znajdowały się przy ulicy Wyspiańskiego 40 w Zielonej Górze. Na odwrocie jego obrazów czasem zresztą widnieje ten adres. To miła okolica – efekt starań ówczesnych władz miasta, żeby obok jego starej, poniemieckiej części, wybudować polską, nowoczesną i przestronną. Od czasów gdy Szpakowski tam mieszkał, nie zmieniło się aż tak wiele – są niewielkie wielorodzinne domy, publiczny basen, szkoła sportowa, boisko lekkoatletyczne i dom kultury.
Szpakowski przybył do Zielonej Góry z Krakowa, zaraz po studiach. Trochę za namową jego profesorki Hanny Rudzkiej-Cybisowej, która widziała w nim dobrego organizatora, zdolnego poradzić sobie z budowaniem środowiska na Ziemiach Odzyskanych; a trochę przez młodzieńczy występek dokonany pod wpływem alkoholu, o którym nie warto nawet wspominać, ale który mógł skończyć się odpowiedzialnością karną. Jak wielu innych Polaków w tym czasie, w 1954 roku Szpakowski pojechał na rekonesans do miasta o nowej, spolszczonej nazwie, nie wiedząc jeszcze, że zapuści tam korzenie, pozna przyszłą żonę, będzie mieć dziecko, zrobi karierę.
Jako artysta Szpakowski był niesłychanie wszechstronny. Był plastykiem miejskim, robił wystawy sklepowe, animował lokalne środowisko, prowadził zielonogórskie BWA (charakterystyczny relief na fasadzie galerii jest jego autorstwa), był komisarzem biennale Złote Grono. Przede wszystkim był jednak malarzem. Tworzył na peryferiach peryferyjnego kraju, ale miał wystawy za granicą, jeździł do Londynu i Szwajcarii.
W galerii pokazujemy prace z okresu całej jego artystycznej kariery; zaczynając od studenckich wprawek o tendencjach kolorystycznych i płynnie przechodząc do ciemnych, monochromatycznych, abstrakcyjnych obrazów z przełomu lat 50. i 60., utrzymanych w duchu malarstwa materii. W połowie lat 60. w twórczości Szpakowskiego nastąpił nagły zwrot w stronę abstrakcji geometrycznej – z tego okresu pochodzą zarówno bardziej dynamiczne płótna, wypełnione formami złośliwie określanymi w środowisku jako „latające trumny”, jak i minimalistyczne, ale emocjonalnie naładowane kompozycje reliefowe. Oprócz nich pokazujemy także nieco późniejsze, kameralne w skali prace eksperymentujące z użyciem barwnego pleksiglasu, a także jedne z ostatnich prac artysty, z samego początku lat 80.