Koledzy mojego taty
Krzysztof Mężyk, Marcin Dymek, Sławek Pawszak, Agnieszka Piksa, Cezary Poniatowski, Ludmiła Woźniczko 21.07–04.08.2017
ul. Krowoderska 26/4, Kraków
Rok 1989. Pokój dziecięcy u znajomych moich rodziców, zza drzwi dochodzą głosy dorosłych. Jest już późny wieczór. Kolega pokazuje mi swoje zwierzątka i zabawki, układamy konstrukcje z jego siostrami. Po 28 latach od tamtego wieczoru, będąc mniej więcej w wieku swoich rodziców, którzy siedzieli wtedy przy stole za drzwiami dziecięcego pokoju, odbieram smsa z tytułem wystawy. Pomyślałem wtedy, że będzie to wystawa towarzyska. Planowałem zaprosić paru znajomych z Warszawy i Krakowa. Z czasem wyklarował się skład osób chętnych do przyjęcia zaproszenia. Każda z nich ma mocny charakter artystyczny. Sławek, Luka, Piksa, Czarek, Marcin Dymek są odległymi gwiazdami, z których każda świeci inaczej. Może bardziej właściwie byłoby sparafrazować tytuł piosenki Mai Sikorowskiej, córki Andrzeja Sikorowskiego z zespołu Pod budą, na: „Koleżanki mojego taty, koledzy mojej mamy”. Tak by było zdecydowanie bardziej odpowiednio… albo po prostu: „Znajomi mojego taty”.
Umówiliśmy się, że Dawid wymyśli tytuł, a ja zaproszę artystów oraz będę kuratorem wystawy.
Po jakimś czasie zauważyłem, że każdy podchodzi do tego spotkania ostrożnie. Czym jest właściwie ta sytuacja, skąd tak daleko posunięta licentia poetica? Po przemyśleniu całej sytuacji przestałem ją idealizować. Zacząłem opierać się na rzeczach takich, jakie są. Nie na tym, jak je sobie wyobrażałem. Postanowiłem nie traktować tej wystawy jako par excellence towarzyskiej. Jej ostatecznym celem nie byłoby już się spotkać, pogadać, pogrzać się w ciepełku poprzebywania wśród swoich prac. Każdy korzysta tutaj ze swojej wolności w takim zakresie, w jakim chce sobie na to pozwolić. W grę wchodzą różne względy: towarzyskie, kurtuazyjne… Emancypacja rodzi się organicznie i ma swoje granice. Bez względu na to na ile się znamy, ta sytuacja jest nowa. Każdy podchodzi do niej z perspektywy swojej płci, sytuacji i potrzeb.
Galeria na czas wystawy przeniesiona jest do mojego mieszkania w Krakowie.
tekst: Krzysztof Mężyk